30 stycznia 2013

Chleb na zakwasie

Pachnący, domowy chlebek na zakwasie... Mmmm pychotka! Pomysł na upieczenie chleba zrodził się w październiku. Najpierw przygotowałam się mentalnie, czyli przeczytałam masę blogów i stron na temat pieczenia chleba. Niezawodne porady znalazłam na blogu Tatter o Chlebie i u Liski z Pracowni Wypieków.

Pierwszym krokiem jest przygotowanie zakwasu żytniego, co okazało się nie lada wyzwaniem. Po przeczytaniu szeregu komentarzy czytelników Liski, zaczęłam się bać i wątpić, czy kiedykolwiek uda mi się uzyskać swój własny zakwas. Jednak szczegółowe instrukcje zamieszczone przez Liskę okazały się niezawodne i po tygodniu miałam swój własny, pachnący stertą kwaśnych jabłek, zakwas! Jaka ja byłam z siebie dumna :). Przyznaję, że przez cały tydzień chodziłam po mój zakwas ze słowami: "Już do ciebie idę, zaraz dostaniesz papu". Jednak tak się bałam, że mi nie wyjdzie, że wolałam być dla niego miła.

Przepis Liski sugeruje wyrzucać sporą porcję zakwasu każdego dnia. Przyznaję, że było mi trochę szkoda, dlatego poradziłam sobie w inny sposób. Po pierwsze zaczęłam od mniejszej ilości składników, po drugie "wyrzucaną" część przekładałam do drugiego pojemnika i również dokarmiałam tą drugą połowę. Dzięki temu uzyskałam masę zakwasu, a i szanse były większe, że przynajmniej jeden zakwas się uda.

Dziś zakwas ma już dobre trzy miesiące. Stoi grzecznie w lodówce w szklanym naczyniu ze szklaną, nie do końca szczelną pokrywką (stary słoik typu wek bez uszczelki i bez klipsów). Raz w tygodniu wyciągam go i gdy się zagrzeje dodaję wody i mąki. Chleby cały czas wychodzą, także mniemam, że zakwas jest zadowolony, a życie w lodówce mu nie przeszkadza.

Uwaga na temat mąki. Szukałam mąki chlebowej (typ 720) w wielu sklepach, jednak w końcu zamówiłam przez Internet w Młynie Bogutyń (reklamę spotkałam na jednym z blogów). Niestety przesyłka wychodzi dość drogo, jednak z mąki jestem bardzo zadowolona. Jeśli również macie problem ze znalezieniem tego typu mąki, w sieci jest duuużo sklepów ze zdrową żywnością, które mają w swojej ofercie "nietypowe" mąki.

Zakwas żytni
Pieczenie chleba wymaga cierpliwości i czasu. Co prawda nie musimy wykonywać w tym czasie wielu czynności, jednak dojrzewanie zaczynu, wyrastanie ciasta i samo pieczenie, w przypadku niektórych chlebów trwa około dwóch dni.

Do tej pory upiekłam kilka chlebów żytnich, w tym jeden z dodatkiem mąki z amarantusa i kilka pszennych. Póki co chleby żytnie nie wychodzą mi tak, jak bym chciała - często opadają, są przyciężkie i właściwie średnia jest przyjemność z ich jedzenia. Jeśli macie jakieś sprawdzone przepisy, proszę zostawcie je w komentarzach. Może w końcu mi się uda.

Natomiast niezawodny przepis na chleb pszenny znalazłam u Liski. Zawsze wychodzi przepyszny, nawet za pierwszym razem :).


Składniki: 500 g mąki pszennej (najlepiej chlebowej, ale może być dowolna mąka pszenna), 1 płaska łyżeczka soli, 300 g wody, 8 g świeżych drożdży, 150 g zakwasu żytniego 

Wszystkie składniki łączymy, najlepiej przy pomocy miksera. Ciasto powinno być dosyć gęste.
Przykrywamy sciereczką i odstawiamy na 2 h.
Następnie przekładamy ciasto do keksówki (o pojemności 1 kg) lub formujemy bochenek albo bułeczki.
Spryskujemy olejem lub oliwą i posypujemy maką.
Odstawiamy do wyrośnięcia na 45-60 minut.

Piekarnik nagrzewamy do temp. 210 st C i pieczemy chleb ok. 40 minut (bułeczki mniej wiecej 20 minut).

Biały chleb na zakwasie

Ja do pieczenia używam zwykłej mąki pszennej typ 650 i chlebek wychodzi naprawdę pyszny. Skórka jest chrupiąca, a wnętrze treściwe. Raz nie miałam świeżych drożdży, zastąpiłam je odpowiednią ilością suszonych i chlebek wyszedł równie smaczny.

Moja przyjemność na dziś: pyszna, mocna kawa z odrobiną mleka wypita przed pracą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz